..::01.02.2009 :: 16:45::..
Wystarczy trzy razy powiedziec kobiecie, ze jest ladna. Pierwszy raz by podziekowala, drugi by uwierzyla, a trzeci wynagrodzila. Przyslowie chinskie.
ekhm ekhm...
Zaczynam pisac prace maturalna, wiec w mojej glowie mam teraz natlok mysli i mnostwo pomyslow, ktorych nie da sie zapisac wszystkich naraz. Wszystko o tematyce wojennej. Tak, zamierzam to zrobic, zdaje j.polski dodatkowo tylko po to by miec okazje wypowiedziec sie na ten temat. Na temat niemieckiej zbrodni. To zle ze zamierzam zrobic to w Niemczech, w niemieckiej szkole ?
i tak to zrobie.
Komentuj(4)
..::06.02.2009 :: 19:31::..
Ufałes: na niebo jak na strunę miękko złożysz dłoń,
muzykę podasz ustom, utoczysz dotknięciem,
łukiem wiersza wysokie księżycowe tło
wprowadzisz w bezmiar dolin -
Modlitwę nocnych cieni rozwiesisz jak więcierz
na słodkich oczach dziewann i szumach topolich.
Ufałes: trzepot ptaków rozsiejesz ziarnisty,
rozległą piersią ujmiesz horyzonty, w których świat
pływa mały jak z dzieciństwa okręcik.
Klechda z omszałych lat
- świty w klechdzie powiewały krwawe -
do snu kołysała dzieci.
Taką klechda przełamał się dzień
walczącej
Warszawy.
Wtedy -
rozwiodły się nad miastem ornamenty łun
na złotych kolcach wieżyc i bełkocie Wisły,
muzyka - lecz nie nieba - krażyła jak sen,
dziś wiesz:
to skowyt strzałów na brukach się wił,
otaczał, chodził wokół jak zbłąkany zwierz.
A tobie - dni wczorajsze w oczach nie ostygły,
ufałes...
Księżyc sierpem zmrużone rzęsy kosił,
wśród krzyży zwijał światła purpurową nitkę;
żołnierze nieśli drżace, spokorniałe oczy
na sfruwająca powietrzem
biała Nike.
Falował spokój w ciepłej darni,
kiedy młodzi plecami wsparci o wiecznosć
odchodzili w głębokie posłania.
Więc nakryły ich obłoki podobne kulistym mleczom
i wiatr, któremus wierzył - składał pocałunki umarłym.
Nie wiedziałes, że dłoń, która uczyłes spiewać,
potrafi nienawidzić i pięscia grubieć pełna,
gniewu unosić żagiew -
Ufałes. Nie ukoił twoich ust śpiew drzewa
i oczu blask nie zajął pod kopuła hełmu,
i serca nie nasycił krzyk wbity na bagnet.
Dzień rozbrój z woni siana. Sandały zielone
niech zostawi przed progiem, na którym go czekasz -
odejmij pustkę oczom, gdy w smutku zatona,
i nie daj mówić wiatrom o liliowych zmierzchach.
Bo kłamia. Bo śpiewaja gorejaca lawa,
że znowu dłoń na niebo jak na strunę złożysz,
muzykę podasz ustom -
Dzisiaj -
w piaskach cmentarzy
powiędły echa strzałów,
wiruje błękit niski jak wczoraj łaskawy,
jak lustro.
Każ trawie, by milczała. Jej spiew cię zadławi,
spowije wata wzruszeń i cisnie w niepamięć.
Nim ockniesz się, już serce zagubisz w obrazie
i dłonie w przerażeniu milczaco załamiesz.
Dzisiaj
inaczej ziemię witac!
Wierzyłes: słowiczym pieniem wierszy popłynie sława harda
i wzejdzie w barwnych tęczach, obudzi się w mitach.
Nie tak.
Nazbyt duszno jest słowom na wargach
ciosanym z łun i żalu o wadze kamienia -
Myślałes: będzie prosciej.
A tu słowa, spiewne słowa trzeba zamieniać,
by godziły jak oszczep.
[T. Gajcy, "Wczorajszemu"]
Komentuj(1)
..::20.02.2009 :: 21:44::..
przyszedł...
przyniosł ze soba to co zawsze...
woń delikatnego ciała...
chciałam zatańczyć...
nim spakuje w walizke nasze marzenia ...
bezszelestnie...
wszystko jak wtedy...
róże pachniały tak samo...
swiece biły różnokolorowym blaskiem...
kadzidełka wiły zmysły swym zapachem...
muzyka splotła dwa ciała
niczym pajęczyna...
serca biły na jeden takt...
wszystko jak w bajce
taaa...musialam to tu dac :PP
Komentuj(2)